poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 1


Ashley
No i super teraz muszę wracać na piechotę. Głupi samochód. –powiedziałam sama do siebie. Jak miałam się nie złościć skoro mój wóz zepsuł się na jakimś pustkowiu, na którym na dodatek nie ma zasięgu. Zostało mi tylko iść pieszo. Wyciągnęłam kluczyki ze stacyjki, chwyciłam torebkę, do której schowałam wszystkie dokumenty i wyszłam zamykając auto.
Szłam już z dobrą godzinę podczas, której nie przejechało po tej drodze nawet jedno auto. Poruszałam się myśląc o tym, że gdy dotrę do internatu będę musiała przysłać kogoś po mój wóz. Nie lubiłam prosić nikogo o pomoc, wolałam być niezależna. W pewnym momencie poczułam wibracje w kieszeni. Czyżbym odzyskała zasięg? –ucieszyłam się. Okazało się jednak, że padła mi bateria.
-No super. Jeszcze tego mi brakowało. –powiedziałam do siebie. Robiło się ciemno, a ja szłam pustą ulicą koło jakiegoś lasu, więc nawet ja miałam prawo się bać. Choć wydawałoby się, że noc jest dla mnie najlepszą porą. Mit. Nagle usłyszałam trzask łamanych gałęzi. Instynktownie odwróciłam się w stronę, z której usłyszałam odgłos. Ujrzałam ciemną postać idącą w moim kierunku. Nie chciałam się spotkać z ową osobą więc przyśpieszyłam kroku. Gdy po chwili obejrzałam się aby zobaczyć czy dany osobnik wciąż idzie w moim kierunku ujrzałam stojącego jakieś pół metra ode mnie chłopaka. Był to wysoki brunet, dobrze zbudowany o ciemnej karnacji. Zauważyłam, że ma na ramionach liczne tatuaże, najbardziej rzucił mi się w oczy wytatuowany wilk na lewym nadgarstku.
-Co taka piękna dziewczyna robi sama na takim pustkowiu. Tutaj jest bardzo niebezpiecznie. –powiedział z uśmiechem. Było w nim coś co mnie przerażało.
-Zepsuł mi się samochód. –odpowiedziałam krótko i odwróciłam się z zamiarem ruszenia dalej w wyznaczoną stronę. Poczułam silny ucisk na mojej ręce zaraz nad nadgarstkiem.
-Może ci pomóc? Gdzie chcesz się dostać? –spytał.
-Po pierwsze. Proszę mnie puścić, po drugie nawet nie miałbyś czym mnie podrzucić, a po trzecie nie potrzebuję niczyjej pomocy, dam sobie radę sama. –warknęłam. Chłopak widocznie zdenerwowany jeszcze mocniej zacisnął uścisk. Byłam przyzwyczajona do bólu ale mimo to wydałam z siebie odgłos niezadowolenia.
-Nie takim tonem kochana, nie masz pojęcia kim jestem. –powiedział uśmiechając się z wyższością. Naszą konwersację przerwał warkot silnika, zbliżał się do nas jakiś samochód. Cholera! To moje auto! –pomyślałam i stanęłam jak wryta. Jakim cudem moje auto samo jedzie? No rozumiem, że na świecie są rzeczy dziwne ale nie aż tak. Nagle samochód się zatrzymał i wysiadł z niego chłopak. Z postury był bardzo podobny do pierwszego nieznajomego ale był młodszy. Obstawiam, że jest w moim wieku.
-Puść ją. –powiedział spokojnie.
- Spoko tak się tylko drażniłem –powiedział i puścił moją rękę po czym przywitał się po przyjacielsku z ,,młodym”
-Jak… -zaczęłam ale przerwano mi.
-Spokojnie zauważyłem pusty samochód i domyśliłem się, że jest zepsuty więc troszeczkę pogrzebałem i gotowe. Miałem zamiar odstawić go na jakiś parking i zgłosić policji, że go znalazłem ale skoro znalazła się właścicielka to chyba problem sam się rozwiązał. –wszystko mi wyjaśnił. Muszę przyznać, że był bardzo przystojny.
-Jak masz na imię? –spytał ten starszy, przynajmniej wydawało mi się, że jest starszy.
-Ashley –odpowiedziałam niepewnie.
-Ja jestem Zayn, a to Isaac. –powiedział wskazując najpierw na siebie a potem na młodego chłopaka.
-Miło mi. –powiedziałam. –Nie chcę być nie miła ale śpieszy mi się. Dziękuję za naprawę samochodu. –skończyłam i udałam się w stronę mojego już działającego auta.
-Do zobaczenia. –odpowiedzieli jednocześnie. Głupio było mi zostawiać ich samych w takim miejscu ale bałam się ich. Wsadziłam kluczyk do stacyjki, przekręciłam i ruszyłam w stronę wyznaczoną przez GPS. Jechałam zastanawiając się kim byli ci kolesie, dlatego dalsza droga minęła mi dość szybko. Nawet się nigdzie nie zgubiłam co w moim przypadku było dość dziwne. Gdy zaparkowałam wyciągnęłam walizki z bagażnika i udałam się do budynku. Był ogromny, w stylu gotyckim i takim…starodawnym. Po przejściu przez drzwi główne ujrzałam pełny hol ludzi. Dostrzegłam w tłumie Panią Hatt, która była moim tutejszym opiekunem.
-Dobry wieczór. –przywitałam się.
-O Ashley już myślałam, że ci się coś stało. Chodź za mną. –powiedziała i wskazała żebym ruszyła za nią.  Po kilku minutach staliśmy przy drzwiach z numerem 347. Kobieta spojrzała na mnie uśmiechając się serdecznie.
-Proszę, tutaj będziesz mieszkać. Masz współlokatorkę. –powiedziała podając mi klucze. Wzięłam je, grzecznie podziękowałam i weszłam do mojego nowego miejsca zamieszkania. Ujrzałam blondynkę z długimi kręconymi włosami, która już zaczęła się rozpakowywać.
-Hej. –powiedziałam.
-Cześć, jestem  Caroline ale mów mi Car. Będziemy razem mieszkać? –spytała, chociaż to było raczej pytanie retoryczne.
-Tak.
-Super. –podeszła do mnie i mocno przytuliła po czym szybko odskoczyła.
-Jesteś lodowata. –powiedziała. Cholera! Mam nadzieję, że się nie domyśli, z resztą kto normalny by się domyślił, że może mieszkać z kimś albo raczej z czymś takim jak ja.
-Trochę zmarzłam. –odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem. Dziewczyna odetchnęła.
-A już myślałam, że jesteś….


.............................................................................................
No i jest pierwszy  rozdział. Początki zawsze są trudne więc z góry przepraszam za wszystkie błędy i obiecuję, że akcja się dużo bardziej rozkręci. No i przepraszam, że taki krótki.
 Liczę na wasze komentarze.

5 komentarzy = next

2 komentarze:

  1. Super!!;** czekam na nexta!1 ;*
    @Mikusia__

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę fajnie się zapowiada, liczę, że szybko dodasz next'a ^^ Jeżeli to będzie coś w stylu mixu Pamiętników Wampirów i Teen Wolf to jestem za! :D Albo nie, za to za mało powiedziane. Coś czuję, że już to kocham! <3 Uwielbiam, ubóstwiam ;D

    OdpowiedzUsuń